Juniorzy Iskry pewnie wygrali swoje spotkanie 1:3(0:1). Mecz był ciekawy i obfitował w sytuacje bramkowe, szczególnie od objęcia przez nas prowadzenia w 33' minucie. Bramkarz Korony uchronił miejscowych od wyższej porażki i był zdecydowanie najlepszym graczem swojej ekipy.
Skład : Turek(52' Gawroński) - Puk, Żarów, Adamiak, Jajkiewicz - Banasiak - Sykuła(55' Biernat), Gorczyca - Maciągowski, Kołodziej(75' Wilk), Bednarek.
Mecz został rozegrany na bocznym, choć świetnym boisku, wobec zalania głównego. Temperatura około trzydziestu stopni nie była jednak naszym sprzymierzeńcem, szczególnie w drugiej połowie. Do meczu przystąpiliśmy ofwnsywnym ustawieniem 4-3-3. Pierwsze minuty to wzajemne badanie sił. W naszej drużynie od pierwszej minuty wystąpił z szytym łukiem brwiowym, w wielkiej ostrożności Sykuła. Faktycznie, niewiele się działo, wobec kiepskiego, o dziwo kiepskiego, rozegrania piłki w środku pola. Lecz tylko do 33' minuty. Akcję czterema podaniami załatwiliśmy miejscowych, piłkę na 20.metrze otrzymał Kołodziej i po minięciu rywala w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi.
Nasza gra pozostawiała jednak jeszcze trochę do życzenia. Mimo zagęszczenia środka pola to tam traciliśmy dużo piłek, opierając swoją grę na dobrze dysponowanym Kołodzieju i atakującym lewą stroną Maciągowskim. Często do przodu podłączał się Jajkiewicz, a defensywny pomocnik asekurował jego miejsce w obronie. Trzy minuty po strzeleniu gola mogliśmy stracić po ładnej, prostopadłej piłce, jednak napastnik miejscowych nie wykorzystał swojej szansy. Odpowiedź była szybka - po jednej z akcji pozycyjnej Maciek Bednarek uderzył z 16.metra blisko krótkiego słupka, a fenomenalną interwencją popisał się Trzciński.
Druga połówka przyniosła więcej emocji. Spotkanie było wciąż wyrównane z twardą grą w środku pola. Miejscowi za wszelką cenę chcieli wyrównać, ale to my strzeliliśmy drugą bramkę. W 54' minucie z głębi 25.metra dobrą piłkę dośrodkował Puk, a Maciągowski pewnie umieścił ją w siatce strzałem z pięciu metrów. Niestety, spalony. Co się odwlecze to nie uciecze - już minutę później złe przyjęcie w środku pola przejął Bednarek i wystawił piłkę Radkowi Maciągowskiemu - ten w sytuacji sam na sam podwyższył prowadzenie na 2:0.
Od 70' minuty zaczęło się robić gorąco. Wobec nieporozumienia wprowadzonego na boisko Gawrońskiego z Adamiakiem padła bramka kontaktowa. Długą piłkę bez opieki strącił do pustej bramki Patryk Kopeć, po asyście Trzcińskiego. Zachowaliśmy jednak resztki spokoju, co się opłaciło na koniec spotkania.
W 83' minucie rzut rożny wykonywany przez naszego kapitana z naszej lewej strony przyniósł kolejną bramkę. W polu karnym pewnie znalazł się wprowadzony z ławki rezerwowych Damian Biernat i lewą nogą, mocnym uderzeniem, podwyższył wynik meczu na 1:3. Sędzia główny, pan Rafał Weber, niestety nie pozwolił już wznowić grania. Mecz został nieco skrócony, a do zmiany gotowi byli Dul i Hodor. Gracze Iskry wrócili na zwycięski tor i miejmy nadzieję, że przełamiemy zła passę domową już w najbliższym meczu z Kantorem Turbią. Nasi najbliżsi rywale pokonali dziś OKS Mokrzyszów 3:1.