Rodzinne hobby Marcina Zioło. Przedstawiam artykuł z (lekkimi korektami), który ukazał się wczoraj wieczorem na łamach wersji on-line "Echo dnia". O pasji Marcina, o rodzinnym klanie i powodzi. Zachęcam do przeczytania.
"Nawet jak przegrywamy mecze to cieszę się z tego, że uprawiam najpiękniejszą dyscyplinę sportu" - zaczął.
Marcin Zioło miał sześć lat kiedy zaczął kopać piłkę, a dzieciństwo spędził na boisku Osiedlowego Klubu Sportowego Iskra Sobów, którego tata Jacenty Zioło był i jest aktywnym działaczem. Pan Jacenty ma trzech synów którzy kopią piłkę w Iskrze, oprócz Marcina czynią to Paweł i Grzesiek.
"W domu piłka jest tematem numerem jeden, ale bez przesady. Potrafimy utrzymać umiar i rozmawiamy także na inne tematy. Jak przegramy mecz nie ma żadnych kłótni, wypomnimy sobie, kto komu w jakiej sytuacji nie podał i to wszystko" - mówi brat Grzesiek, który grę w piłkę musi dzielić ze studiowaniem na Politechnice Rzeszowskiej. Najwierniejszym kibicem Marcina oprócz taty jest sympatia Anna, mieszkająca w Rymanowie-Zdroju.
Ten rok jest dla Marcina, jego rodziny oraz kolegów z zespołu szczególnie trudny. Wiosną Sobów nawiedziła powódź. O piłce nikt nie myślał. O tym, gdzie jest boisko piłkarskie w Sobowie przypominały tylko wystające znad lustra wody poprzeczki.
"To były straszne chwile. Kiedy woda zeszła trudno było patrzeć na nasz stadion, wszystko zostało zniszczone, nie tylko płyta boiska, ale także trybuny oraz budynek klubowy. Teraz gramy w roli gospodarzy na Zwierzyńcu, stadion w Sobowie nadaje się tylko do generalnego remontu" - mówi Marcin.
Co daje młodemu chłopakowi kopanie piłki w szóstej klasie rozgrywkowej, w drużynie, w której za grę nie dostaje się pieniędzy a wręcz dokłada do tego, żeby grać?
"Olbrzymią satysfakcję. Po pierwsze z tego że jestem piłkarzem, a po drugie z tego że mogę reprezentować Sobów. W "okręgówce” trzeba już coś grać, trzeba mieć jakieś umiejętności. W klasie A i B jest z tym różnie. To że za grę nie dostaje się takich pieniędzy jak w klubach trzeciej czy czwartej ligi, nie jest wystarczającym argumentem by tylko narzekać. W naszej drużynie grają zawodnicy, którzy nie kopią po nogach rywali, tylko kopią piłkę, a wszystkim nam sprawia to wielką przyjemność" - dodaje.
Piłkarski rok Marcin może uznać jednak za udany, bowiem jest on graczem pierwszego składu ósmego zespołu ligi. Co warte uwagi, Marcin kandyduje w tym roku do rady miasta. A że chłopakiem jest ambitnym to każdy wie i widzi. Powodzenia !