Możemy sobie tylko gdybać co by było, gdyby w pierwszej odsłonie meczu arbiter podejmował inne decyzje, a piłkarze zachowywaliby się inaczej w sytuacjach bramkowych. Do przerwy, grający od 20' minuty w dziesiątkę piłkarze Iskry remisowali 0:0, druga zaś połowa to deklasacja naszych graczy przez miejscowych. OKS Mokrzyszów - Iskra 5:0.
Skład : Kuszaj - Wilk, Zioło P(20' Zych - 72' Bartyzel), Rokicki - Gorczyca, Ruła(20' cz.k.), Zioło M - Zioło G, Ścipień, Szwedo - Dziubek(60' Jajkiewicz).
Spotkanie derbowe było dość ciekawe dla oka, choć przez cały mecz zawodnicy nie ustrzegli się złości
i nieczystych zagrań.
Pierwsza połowa to ataki Mokrzyszowa. Założeniem piłkarzy Iskry było zagęszczenie środka pola, ewentualna gra z kontry i wielka uwaga na dośrodkowania z bocznych sektorów boiska. I faktycznie, miejscowi utrzymywali się dłużej przy piłce, lecz większego zagrożenia nie stwarzali. Dwa razy, po rzutach rożnych, było gorąco pod naszą bramką. Mocnym strzałem popisał się też Wojnar, lecz wprost w Kuszaja.
Niewiele brakło, a grający w osłabieniu gracze Iskry objęli prowadzenie. W jednej z sytuacji niezdecydowanie Wolaka i Guściory mógł wykorzystać Dziubek, jednakże przestrzelił. Swoją okazję miał też Zych, jednak niepotrzebnie spowolnił akcję i stracił piłkę. Z każdą minutą na boisku robiło się coraz goręcej, a goście byli wybitnie niezadowoleni z postawy sędziego głównego, szczególnie irytujące było odepchnięcie z premedytacją Rokickiego przez pomocnika miejscowych, Kulczyckiego.
Od 20' minuty przyjezdni musieli grać w dziesięciu, po niechlubnym zachowaniu Grzegorza Ruły, który nieprzepisowo odpowiedział na zaczepkę jednego z graczy OKS-u. Do przerwy bez goli.
Druga odsłona meczu rozpoczęła się zdecydowanych ataków miejscowych. Na nasze nieszczęście, druga połówka rozpoczęła się dla nas fatalnie, bo w 48' minucie, po mocnym dośrodkowaniu z lewej strony, bramkę... samobójczą strzelił Rokicki. Trzy minuty później Mariusz Paruch zwiódł naszych obrońców i bramkarza, trafiając ostatecznie w długi róg naszej bramki. 2 gole w 3 minuty i wszystko może wydawać się jasne...
W 65' straciliśmy kolejnego gola, tym razem po rzucie rożnym. Niekryty w polu karnym Guściora zamknął akcję z dwóch metrów. Kolejne 3 minuty później było już 4:0 po świetnym uderzeniu Haliniaka z dystansu w okienko bramki. Tuż przed ostatnim gwizdkiem, wynik meczu ustalił rezerwowy Adrian Rodzeń.